Wyborowani
dodane 17 lis 2011 przez Paulina Orczykowska
Po kilku dniach, odespaniu i przetrawieniu treści duchowych z naszego wyjazdu do Borów Tucholskich, mogę z radością wrzucić krótką informację o nim na stronę
Wyruszyliśmy spod Kolegium 11 listopada niedługo po 12:00. Od początku dopisywały nam wyśmienite humory i pogoda. Bez większych problemów w czasie podróży, dotarliśmy na miejsce jakoś po 14:00 (ponieważ od wyjścia z domu rzadko korzystało się z komórki, mam też średnie rozeznanie czasowe pomiędzy określonymi wydarzeniami ). Czekali już tam nasi gospodarze (w zasadzie powinnam pisać Gospodarze, bo gościna była po prostu na najwyzszym poziomie!).
Już pierwszego dnia udało nam się wybrać na spacer (jakieś 10 km! bardzo ładny wynik – tak myślę) – zobaczyliśmy akwedukt, wieżę widokową (z której mieliśmy piękny widok na księżyc i duuuuzy przepiękny las. Wróciliśmy grubo po zapadnięciu zmroku – na smaczną jajecznicę (w doborowym dziewiętnastoosobowym towarzystwie). Dzień 11 listopada przypieczętowany został mszą i wieczorem gier i zabaw.
Sobotę, 12 listopada, otworzyliśmy medytacją. Później pod przewodnictwem brata naszej gospodyni wybraliśmy się na wędrówkę po okolicznych lasach. Nie ominęła nas nawet chwila posiłkowa nad jeziorem Ostrowite – z herbatą i pysznym ciastem. Do domu trafiliśmy w duchowej atmosferze po rozmowach o wierze i wymianie myśli (EMAUS). Za wyczerpujące 15 km spaceru nagrodziła nas druga gospodyni – mama Marysi – zupa pomidorowa była tak dobra, ze niektórzy pokusili się na dokładki. Wieczór zakończył się najpierw kabaretami, później filmem Edie i grami (dla tych, którzy jeszcze nie spali).
Niedziela, 13 listopada, zagospodarowana została pakowaniem, dojadaniem ostatnich rzeczy, przepysznym obiadem (tutaj znowu wielkie wyrazy uznania dla gospodarzy – tak dobrej potrawki z kurczaka jeszcze nie jadłam!) i mszą w parafialnym kościele naszych gospodarzy.
Przed dotarciem do domu niektórym udało się takze zobaczyć kamienne kręgi w Odrach.
Podsumowując – około 18 bezpiecznie, cali i zdrowi dotarliśmy do Gdyni
Wyjazd należy uznać za udany! Z przyjemnością pojawimy się w Borach Tucholskich jeszcze kiedyś (propozycję od gospodarzy już mamy ).